Często nie doceniamy polskiej kuchni szukając nowych, egzotycznych smaków.
Lecz smakując aromatycznego chrzanu czy dobrze ukiszonych ogórków - wracamy do dzieciństwa.
Wciąż te same, ciagle doskonałe, pełne dóbr wszelakich.... nasze polskie smaki.
Chrzan pochodzi z Europy Wschodniej i Azji Zachodniej.
Dziś uprawia się go na całym świecie. Znali go już starożytni Egipcjanie. Dawniej stosowano do głównie w celach leczniczych, zwłaszcza w medycynie ludowej.
Typowy średniowieczny opatrunek składał się z lekko spleśniałego chleba wymieszanego z pajęczynami, rozsmarowanego na liściu chrzanu - mają one działanie bakteriobójcze, wirusobójcze i grzybobójcze. Wbrew pozorom opatrunek taki działał jak naturalny antybiotyk i odkażał ranę. Dopiero później doceniono jego walory smakowe.
Od poświęconego chrzanu rozpoczynano wielkanocne śniadanie – miał on ustrzec przed dolegliwościami żołądkowymi podczas świątecznej biesiady.
Chrzan zawiera wiele składników mineralnych: fosfor, siarkę, potas wapń, magnez, żelazo, sód; witaminy C, B, E i prowitaminę A. Dla celów leczniczych wykorzystuje się korzenie i świeże liście chrzanu.
Co ciekawe, jak twierdzą naukowcy, przeciwdziała zmęczeniu wiosennemu. Jego obfitość na wielkanocnych stołach nie powinna więc dziwić.
Chrzan przejawia działanie grzybobójcze, bakteriobójcze oraz niewielkie moczopędne, pobudza wydzielanie soków trawiennych, zaleca się go w kamicy nerkowej, zwykłej niestrawności, w niedokwaśności; zewnętrznie w okładach łagodzących dolegliwości reumatyczne, nerwo- i mięśniobóle.
Tak jak i inne ostre przyprawy chrzan ma opinię afrodyzjaka. Spożywanie go pozwala szybko zregenerować siły. Zatem można wysnuć wniosek, że „schrzaniona” miłość wcale nie musi być nieudana